Joanna Bóbr-Piotrowicka z Morzkowskich | |
Data i miejsce urodzenia | 1807 rok Kraków |
Data i miejsce śmierci | 1 czerwca 1889 roku Warszawa |
Rodzice | Franciszek (1760-1822) Joanna z Żochowskich |
Rodzeństwo | Józefa (ok. 1786-?) Cecylia (ok. 1800-?) Katarzyna (ok. 1800-1860) – przyrodnia siostra |
Mąż | Teodor Bóbr-Piotrowicki (1800-1865) |
Dzieci | Ludwika (1825-1890) Zofia (1830-1904) |
Joanna Bobrowa, muza i ukochana Zygmunta Krasińskiego i Juliusza Słowackiego, przyszła na świat w wołyńskiej rodzinie szlacheckiej. Jej rodzice, Franciszek Morzkowski i Joanna z Żochowskich dokładali starań, aby panienka nabrała światowej ogłady i szybko przyswoiła sobie język francuski. W efekcie w ich rodzinnym dworku niemal nie mówiło się po polsku, bowiem jej matka całą służbę sprowadziła znad Sekwany. Ojciec, który poza językiem ojczystym potrafił wydukać parę słów po łacinie, z początku krzywo patrzył na te zwyczaje, nazywając dworek „istną wieżą Babel”. Ostatecznie jednak pozostawił żonie wolną rękę.
Gdy Joanna dorosła, rodzice wydali ją za jednego z najbogatszych gospodarzy na Wołyniu, Teodora Bobra-Piotrowickiego. Urządził on Zahajcach piękną rezydencję, do której sprowadził młodziutką żonę. Niebawem urodziły im się dwie córki – Ludwika (1825) i Zofia (1830).
Z tego, co wiadomo, młode małżeństwo dogadywało się wcale dobrze. Gdy dziewczynki nieco podrosły, Joanna zaczęła podupadać na zdrowiu, więc wyruszyła na wycieczkę do Włoch, aby nieco je podreperować. Tam też, konkretnie w Rzymie, poznała młodego poetę, Zygmunta Krasińskiego. Młodzi byli sobą zafascynowani i niebawem nawiązali romans, który wcale nie skończył się na owych rzymskich wakacjach.
Ojciec Zygmunta, generał Wincenty Krasiński, który miał bardzo konkretne plany co do ożenku syna, postanowił rozdzielić kochanków. Interweniował nawet u samej Bobrowej, aby ta pomogła mu wpłynąć na poetę. Ostatecznie Zygmunt jak zawsze ugiął się pod ojcowskim naciskiem, Joanna zaś wyznała wszystko mężowi. Małżeństwo rozpadło się, a Bobrowa wraz z córkami wyjechała do Paryża.
Tam też spotkał ją Juliusz Słowacki, który pamiętał ją z rodzinnych stron. Przez długi czas zabiegał o jej względy, jadąc za nią nawet do Frankfurtu i starając się zaleczyć jej złamane serce. Ostatecznie Joanna i Juliusz zostali przyjaciółmi, i przyjaźń ta trwała nieprzerwanie aż do śmierci poety. Ponoć Bobrowa, która zdążyła już wrócić w rodzinne strony, w dniu jego zgonu zobaczyła oblicze poety w otrzymanym od niego lusterku. Ona sama zaś zdołała przeżyć nie tylko wieszcza, ale praktycznie wszystkich znajomych i wielkich tej epoki.
Niestety w 1854 roku, pięć lat po śmierci Słowackiego w warszawskim mieszkaniu Joanny doszło do nieszczęśliwego wypadku. Zamieszkała bowiem u niej dawna przyjaciółka, Karolina Kulmanowa, i pewnego dnia suknia Kulmanowej zajęła się ogniem od kominka. Owa kobieta wskutek doznanych oparzeń zmarła po kilkunastu godzinach od wypadku, a Bobrowa popadła w ciężką depresję, z której nigdy nie udało jej się wyleczyć. Dodatkowo około roku 1874 straciła wzrok, więc najpewniej ostatnie lata jej życia były naznaczone wielkim cierpieniem.