[KSIĄDZ]
Zamknijcie drzwi od kaplicy –
Czas przypomnieć ojców dzieje.
Czekajcie, niechaj dudziarz przyjdzie z okolicy
I z chłopiętami piosnkę zwyczajną zapieje
O chłopaku, co niegdyś umarł na wicinie.
[KOBIETA]
Girlanda mgieł płynie,
Stańcie tu na mogile –
Cud! Cud! Cud! Zobaczycie…
[KSIĄDZ]
Czego chce ta szalona?
[KOBIETA]
Na pochmurnym błękicie
Jak wojsko Ezdralona
Ciągną chmurni rycerze.
Widzę rumaków oczy,
Chorągwie i pancerze.
Tam harmata się toczy,
A tam ogień wytryska…
Patrzcie… duchy – zjawiska!
[KSIĄDZ]
W Imię Ojca i Ducha
Co ty mówisz, kobiéto?…
Noc spokojna i głucha…
W cerkwi ogień nakryto
Żadna skra nie wyleci,
Nic nie błyska, nie świeci…
[KOBIETA]
Patrzcie, ponad jeziorem – ponad basztą starą
Girlanda duchów… jasna – pod chmurną kotarą
Wisi – jako tęczowe, złote, srebrne kwiaty.
Słyszycie huk?… Turkocą po niebie harmaty –
Słyszycie grzmot?… Widzicie tę chmurę czerwoną,
Która się otworzyła piekłem?… W niej strzelono…
[KSIĄDZ]
Weźcie tę kobietę pod ręce
I odprowadźcie z cmentarza –
Dawno już żyje pośród mar i mary stwarza
I duszeczki niemowlęce
Na cmentarzach – na górkach anielskich zaklina.
KOBIETA
Czart! Czart! Czart Ojczyznę zarzyna,
A ci na ratunek spieszą –
A ot – ot – z czartów rzeszą
Kochanek mój – tu przybywa –
Z chmurą puchaczy i wron,
Kochanek mój – nie – to nie on –
Ach… wiecznie ja nieszczęśliwa!
KSIĄDZ
W imię Ojca i Syna, pozwólcie mi, dzieci,
Pomówić, nim nad cerkwią blaszaną przeleci,
Z tym upiorem… Lat temu dwadzieścia i cztery
Przyszedł do mego domu – trup woskowej cery,
W suchym wieńcu… Gdy byłem z dziećmi przy paciorku,
Rozmawiał ze świerszczami, z kołatkiem w kantorku,
Jak nietoperz przelotem skrzydła zgasił świece,
A za nim burza, wicher, grzmot i błyskawice
Goniły… i stukały we drzwi… w okiennice,
Świecąc ogniem przez wszystkie szczeliny i szpary…
To ten sam… aktor straszny… zabójca swej mary,
Który pod płaszczem straszne żelazo pochował,
Sam siebie za krtań chwycił i zasztyletował,
A nie mając już ciała… skrwawił własną duszę.
Teraz… oto w zawierusze,
Pędzi gdzieś przy błyskawicy,
Bez płaszcza – bez puginału,
Lecz widzę w jego źrenicy
Ten sam duch krwawego szału
Pod szklaną dumy powłoką,
To samo zabójcy oko,
Straszliwe, w ciemność wyszklone.
KOBIETA
Gustaw! Gustaw!… patrzcie! Nie spojrzał w tę stronę –
Głosu mego nie poznał… Gustaw! Gustaw! Znika!
[KSIĄDZ]
Dzieci moje… za tego z piekieł nieboszczyka
Zmówmy trzy Zdrowaś Maria…
[KOBIETA]
Nie mówcie pacierzy –
Ten duch szary w was nie wierzy,
Ja go dobrze znam jak siebie –
On wierzy w gwiazdy na niebie,
W kolumn serca… w kwiatów dusze,
W miesiąc – i w siłę z obłoku.
Kiedy chcę go mieć przy boku,
To przez kwiaty prosić muszę,
To przez gwiazdy go zaklinam,
To przez wiatr zaklinam ranny,
A gdy chcę pacierze mówić – zapominam
Nazwiska Najświętszej Panny
I nie mogę odzyskać straconej pamięci…
On światem… chmurami kręci,
Kolorów tęczą obraca,
Jest przy mnie… nade mną… wszędzie –
Mój wóz złoty i łabędzie,
Gdy z nim wyleci w niebiosa,
Śród gwiazd złotych się wywraca –
Jak jaka błękitnooka
Gwiazda… zlatuję… na dół… na dół… tak jak we śnie.
[KSIĄDZ]
Kobieto, jesteś widać trącona boleśnie
Chorobą obłąkania… po gwiazdach lataniem,
Bo to się słusznie nazywać może obłąkaniem,
Co z miłości Chrystusa… nie wzięło płomienia,
A myślą się jak słońcem dziwnie rozpromienia.
Przed głupich zrennicami twoje wszystkie słowa
Zimne są… jak powłoka lodu kryształowa,
Która w sobie powietrza bąbel jasny mieści.
Przeklęty… kto był tobie mistrzem tej boleści
I narzędzie anielskie na wieki sfałszował.
KOBIETA
Co? on? on światom całej młodości krolował
Wszystko budził… był złotej jutrzenki zwiastunem,
Wszystko pocałowaniem budził – lub piorunem.
Nad głową miljony gwiazd nowych zawieszał.
On był młody… i żywy był i wszystko wskrzeszał,
Taka była w nim młoda nieśmiertelna siła!
Bez niego – ja bym była godziny nie żyła,
Ani bym o anielskiej wiedziała krainie,
A z nim ja wieki szczęścia przeżyłam w godzinie,
I teraz… po żywota wiekach – jestem cieniem.
KSIĄDZ
Coż to za człowiek?
KOBIETA
Jam go wołała imieniem
Gustawa… Teraz mówią, że się wyrzekł miana,
W którym ja byłam jako w Bogu zakochana,
Bez którego… mi cały świat był tajemnicą,
Biada ludziom, którzy się miłością nasycą,
Biada ludziom, którzy swej miłości zapomną.
KSIĄDZ
Próżno, widzę, rozmawiać mi z tą nieprzytomną,
Która przez stare piersi dawny ogień leje –
Niech kto nam tu przypomni dawne ojców dzieje.