O sa­mot­no­ści! Chcąc z tobą wieść ży­cie,
Nie w miej­skich gma­chów po­mie­sza­ne mury,
Jeno, by śle­dzić wła­da­nie Na­tu­ry,
Szedł­bym na gór­skim wy­po­czy­wać szczy­cie.

Tu stąd pa­trzał­bym na kwiet­ne po­kry­cie
Do­lin, na stru­mień, try­ska­ją­cy z góry
Falą krysz­ta­łów, i jak je­leń bury
Wy­pę­dza psz­czo­łę z na­parst­nic. W tym by­cie

Choć roz­mi­ło­wan, rad bym prze­cież w two­jem
Iść to­wa­rzy­stwie mię­dzy wiel­kie du­chy,
By na mą­dro­ści ich sło­wa nie­głu­chy,
Od­czuć, że oni są roz­ko­szy zdro­jem:
Szczę­ście, gdy ku to­bie prze­peł­ne otu­chy
Dwa brat­nie ser­ca spie­szą ze swym zno­jem.

[1816]