Dziecina Lolka na rzymskich mogiłach
Słyszała niegdyś, jak tam wszystko płacze;
Wróble w grobowych kąpiące się pyłach,
Orzeł, co lecąc na Apenin kracze;
To nauczyło wszystko serce Loli,
Że pośród ruin ptaszkom serce boli.
Dziecina Lolka, gdy w letnie pogody
Wyszła na smętne kampanie Rzymianów:
To się budziły na mogiłach trzody,
Owce sypały się z smętnych kurhanów
I otaczały Loleczkę dokoła:
Bo w polskim dziecku owcom czuć anioła.
Kiedy Loleczka spojrzała na przystań,
Gdzie morze bije przy rzymskim ugorze,
To fale czuły w niej ducha zmartwychwstań,
I smętnej, głośniej uderzało morze,
Jakoby w żalu i w boleśnym szale:
Bo w polskim dziecku ducha czują fale.
W powietrzu polskim jest także rozterka
Duchów i nie brak na polu kurhana.
Wśród owiec polskich staniesz jak pasterka
I będziesz głosem mogił zawołana;
Moc będzie dana twoich ust koralom,
Jeśli chcesz — będziesz rozkazywać falom.
Lecz biada, jeśli ten czar zamrze w tobie.
Który był w dziecku, rozwiany Paryżem…
Owce od ciebie pójdą spać na grobie
I pod rycerskim położą się krzyżem;
Gdy wyjdziesz — żaden słowik nie zanuci,
Słonecznik spojrzy — i oczy odwróci.
Bo wiedz, że wszelki duch natury słucha.
Kto go postawi u zbawienia progu
I tworzy tęczę — jest warkoczem ducha,
Dopóki leci duch prosto ku Bogu.
Gdy stanie — ten włos wypada powoli.
Lecz gdy go strzygą — wie Lolka, że boli.