Potomek słynnego skrzypka Niccolò Paganiniego, 37-letni Rodrigo Octaviano Paganini mieszka z narzeczoną i trzema córkami w Brazylii w miejscowości Limeira.
Paryskie salony romantyków: Na początek o rodzinie. Jak to się stało, że potomkowie włoskiego skrzypka znaleźli się w Brazylii?
Rodrigo Paganini: Moi dziadkowie pochodzili z Włoch. Mój dziadek Orestes przeprowadził się tutaj z Padwy. Miał dwoje dzieci – moją ciotkę Marię Jose Paganini i mojego ojca Jose Enestora Paganini. Jestem jego jedynym synem, więc teoretycznie na mnie nazwisko Niccolò powinno się skończyć, ponieważ mam trzy córki. Najstarsza obiecała jednak, że kiedy wyjdzie za mąż, to zachowa nazwisko Paganini i nada je swojemu synowi.
PSR: Jaką rolę odgrywa poezja i muzyka w Pana życiu? Zajmuje się Pan może jakąś dziedziną sztuki?
RP: Hobbystycznie zajmuję się muzyką. Gram na pięciu instrumentach, między innymi na gitarze, gitarze basowej i skrzypcach.
PSR: Czy w Pana rodzinie mówiło się o tym, że pradziadek był wielkim artystą? Opowiadało historie rodzinne, nieznane biografom?
RP: Tak, moi wujowie i ciotki często o tym opowiadali, ale zostało ich coraz mniej. Ostatnio pożegnaliśmy cioteczną babkę.
PSR: Czy był Pan kiedyś w Polsce? Jakie ma Pan skojarzenia z tym krajem?
RP: Nigdy nie byłem w Polsce, ale lubię kuchnię tego pięknego kraju.
PSR: Czy odwiedzał Pan miejsca związane ze swoim słynnym przodkiem?
RP: Byłem na jego grobie.
PSR: Jakie dla Pana osobiście ma znaczenie romantyzm? Muzyka Paganiniego i Chopina, poezja Byrona i Goethego?
RP: Muzyka Paganiniego, muzyka romantyzmu w ogóle, to sztuka pełna miłości, to muzyka wykonywana z serca i duszy. Śledzę w internecie opinie na temat Paganiniego i jego dzieł. Uważano go za ucznia diabła, ale moim zdaniem on wyprzedzał swój czas i był wyjątkowy w swojej sztuce.