Marcin Kozarzewski, konserwator zabytków prowadzący w Warszawie firmę Monument Service jest bezpośrednim potomkiem Ksawerego Norwida, najmłodszego brata Cypriana Kamila. Ma troje dzieci – Maksymiliana (zajmującego się najnowocześniejszymi technologiami, docenionego w rankingu „25 przed 25” Forbesa), Aleksandrę (graficzkę komputerową) i Kacpra (pracującego w Monument Service).
Paryskie salony romantyków: Na początek o rodzinie. Cyprian i Ludwik byli uznanymi artystami, których życiorysami do dziś zajmują się historycy i literaturoznawcy. Ksawery – urzędnik, kupiec i polityk, już takiego zainteresowania nie budzi. Czy wie Pan/Pani coś więcej na jego temat?
Marcin Kozarzewski: Niewiele. Przeczytałem historię… nie należy to do rodzinnych opowieści, znalazłem to podczas własnych poszukiwań. Ponoć trafił do więzienia, z którego po kilku dniach wyszedł. Jego żona, Zofia, była dość kontrowersyjną postacią. Przed małżeństwem z Ksawerym miała pierwszego męża, Józefa Komierowskiego, starszego od siebie o prawie 20 lat. Znane są jej dzienniki – Komierowski był zapalonym towiańczykiem, wie Pan, rzucał się na ziemię i leżał krzyżem, Zofia zaś pisała na jego temat złośliwe komentarze. Później wyszła za Ksawerego Norwida, a po jego śmierci miała jeszcze trzeciego męża. W sumie miała dziewięcioro dzieci, w tym Marię Norwidównę.
PSR: Czy w Pana/Pani rodzinie mówiło się o tym, że brat prapradziadka był wielkim artystą? Opowiadało historie rodzinne, nieznane biografom?
MK: To dość złożona sprawa. Ojciec po powrocie z obozu z Mauthausen został uwięziony przez UB i nałożono na niego dwa wyroki śmierci. Uratował go Julian Tuwim – gdy usłyszał, że potomek Norwidów ma zostać skazany, poszedł osobiście do Bieruta. Ostatecznie wyrok został zamieniony na 10 lat. Ojciec pisał wiersze i on był zanurzony w świat sztuki.
PSR: Jakie dla Pana osobiście ma znaczenie romantyzm? Muzyka Chopina, poezja Norwida, Mickiewicza i Słowackiego? A może woli Pan zagranicznych artystów?
MK: Nie wiem, jakie ma znaczenie. To człowiek wysysa z mlekiem matki. W naszym domu te rzeczy funkcjonowały, ale nie było kultu romantyzmu. To mój ojciec pisał wiersze, i to rzutowało na naszą postawę.
PSR: Czy był Pan kiedyś na grobie Norwidów na warszawskich Powązkach?
MK: Oczywiście. Pamiętam również taką sytuację, byłem wtedy dzieckiem, ale pamiętam, że do naszej rodziny przyszedł profesor Gomulicki, aby uzyskać formalną zgodę na przeniesienie szczątków do tego grobu.